sobota, 10 grudnia 2016

Czy ekskursje na przestrzeni są realne?


Wycieczki w trakcie mogłyby być możliwe przy zagospodarowaniu zagadnienia z Integralnej Teorii Względności Einsteina. Czasoprzestrzeń wystawiona na funkcjonowanie nadzwyczaj dotkliwego pola grawitacyjnego (które kto wie dałoby się wygenerować sztucznie) uległaby zgięciu. Przy czym im obszerniejsze funkcjonowanie grawitacji, tym większe zagięcie. Oznacza to, iż teoretycznie realna byłaby podróż w czasie do tak zdalnego momenciku w przeszłości, jak mocno udałoby się pokrzywić czasoprzestrzeń na tle wyłowionego punktu. Aby nie przesadzić, zastosowana technologia dopuszczała cofnąć się w toku jedynie o cztery dni. przestrzeń pozostała zagięta do ekstremalnie małej długości linii jednoczącej oba paragrafy (teraźniejszość i przeszłość), dzięki po co bohater nie tylko mógł swobodnie przesuwać się w toku, natomiast dodatkowo na historię był podgląd „live” z przyszłości. Zmiany w wydarzeniach, które miały już otoczenie, oddziałują wyłącznie na nie, pozostawiając wszystko inne takim, jakie jest z kolei. Czy naturalnie?



To nie zostało zademonstrowane, bo najwidoczniej nikomu nie starało się się z większym natężeniem rozpatrywać idei modernizowania historie, natomiast pozostała zmieniona: przyszłość osób, które miały przenieść się w zaświaty, przyszłość rodzin tych ofiar, przyszłość wszystkich osób, które kiedy tylko będą miały z nimi kontakt (kto wie, czy wśród ofiar nie było pedofila, bezwolnego przewodnika Hiv lub maniakalnego mordercy). Enta kwestia, to sztuczne wytworzenie pola grawitacyjnego. Aby zgiąć czasoprzestrzeń, potrzeba jest w zasadzie gargantuiczna potencjały grawitacji, a więc kolosalna masa na przykład. murzynka przepaść. Ułudne.

A co z mikro wędrówkami na przestrzeni? Czucie przecieku terminu można spowolnić. Doświadczają tego wszyscy, którzy osiągnęli mistrzostwo w sztukach batalie. Obserwując filmy z udziałem Bruce’A Lee nie ma jak nie spostrzec, jak ekspresowo wyprowadza ciosy. W jakimś stopniu porusza się błyskawiczniej niż jego adwersarze, z jednego nietrudnego pretekstu. W sztukach batalie donioślejsza od rzeczywistej batalie jest deliberacja i uspokojenie sztuki tchu. Mistrzowie potyczek wschodnich potrafią zahamować dech i wprowadzić się w stan deliberacji poniekąd w trakcie samej konfrontacje. Owocuje to tym, że opóźniają odczucie rzeczywistego terminu dla siebie jako jednostki, więc potrafią zaprojektować kolejny ruch antagonistę, gdyż rozróżniają podrygiwania jego muskułów do tego zanim adwersarz się wzruszy. Z tego powodu, kiedy patrzymy na taką walkę, spostrzegamy niesamowicie rychłe ruchy (niektóre nawet dla nas niezauważalne), w konfrontacji z którymi przeciwnik jest faktycznie bez sposobności. Jednakże zahamowanie, to nie podróż.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz